Nowy duch owiewa dziś lud Boży. W czasie gdy wielu pozwala wieść się na manowce przez wpływ prądów materialistycznych, wielu innych zarzuciło kotwicę na skale istotnych wartości chrześcijańskich i dziś tworzą oni podstawę młodego, energicznego chrześcijaństwa, pełnego nadziei. Burza jeszcze nie minęła, lecz wszędzie pojawiają się oznaki odnowionego życia.
Tak pisali w swym liście pasterskim biskupi belgijscy ogłaszający Krucjatę Różańca Rodzinnego w swoim kraju. Jak bardzo mieli rację, okazało się już niebawem. Na przykład w diecezji Brugge zapisało się do Krucjaty Różańca Rodzinnego 77,7% rodzin, a więc 800 tyś. ludzi z niewiele ponad miliona diecezjan.
Podobnie było w innych miejscach świata. W kanadyjskiej prowincji Ontario zapisało się do krucjaty 90% rodzin. W zlocie na Filipinach uczestniczyło 2 min ludzi z różańcami w rękach!
Można by przytoczyć wiele świadectw mówiących o owocach Krucjaty Różańcowej. W tym miejscu powołajmy się na list napisany do o. Peytona przez abpa Davao, Antonio Li Mabutesa z Filipin.
Umiłowany Ojcze Peytonie! Pokój i radość w Jezusie i Maryi!
Z niecierpliwością dzielę się z Ojcem nowiną o cudownym darze, jakim jest dla nas codzienny różaniec odmawiany w rodzinach. Odnowił on i przemienił nasze życie, a także umocnił więzy solidarności rodzinnej… Rozpoczęcie Krucjaty poprzedziły miesiące przygotowań, w które włączyła się cała wspólnota… Zaangażowało się bardzo wielu ludzi: kapłani, siostry zakonne, działacze kościelni, członkowie organizacji katolickich, nauczyciele, studenci, młodzież itd. Powołano struktury organizacyjne począwszy od poziomu archidiecezji, przez parafię, a kończąc na poziomie wspólnot kościelnych. Organizowano najróżniejsze spotkania; młodzi włączyli się z właściwym sobie młodzieńczym entuzjazmem. Swój wkład miały nawet dzieci.
W dniu rozpoczęcia Krucjaty zorganizowane zespoły były przygotowane do niesienia orędzia o Krucjacie Różańca każdej rodzinie. Odwiedziny te okazały się bardzo skutecznym środkiem wprowadzenia Maryi do każdej rodziny: udzielano krótkiego pouczenia na temat codziennego różańca odmawianego przez całą rodzinę, wspólnie z rodziną odmawiano różaniec, na koniec jej członkowie podpisywali zobowiązanie i otrzymywali świadectwa. Uwieńczeniem naszej Krucjaty Różańca Rodzinnego był Zjazd Maryjny. Pomimo intensywnych przygotowań wszystkich nas przepełniał lęk. W dniu l grudnia 1989 roku część wojska dokonała puczu i wystąpiła przeciwko rządowi. Bunt wybuchł w Manili, a niebawem objął również Cubu. Coraz głośniej mówiono, że następnym miejscem będzie Davao.
Dzień przed Zjazdem rozdzwoniły się telefony. "Czy mamy kontynuować pracę?" Moja odpowiedź brzmiała zawsze: "Sam pomyśl… Matka Najświętsza? Czego Ona od nas oczekuje?" Wszyscy ci, którzy do mnie dzwonili, odpowiadali bez wyjątku: "Nie możemy zawieść Matki Bożej". Zasięgnąłem opinii władz miasta, dowódców armii oraz przełożonych kościelnych. Zdanie wszystkich było podobne: "W czasach takich jak te potrzebujemy opieki i kierownictwa Maryi. Kontynuujmy przygotowania". Ludzie odpowiedzialni za Krucjatę czekali na moje słowo. 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, w przeddzień Zjazdu, powiedziałem: "Spotkajmy się pod sztandarami Matki Bożej. Zgromadźmy się na Zjeździe Różańca Rodzinnego. Niech będzie to zjazd pokojowy, któremu towarzyszy przemożne wstawiennictwo Maryi."
Zjazd Różańcowy przekształcił się w wielką demonstrację zawierzenia Maryi przez codzienne odmawianie różańca. Ten poranek zobaczył ogromny tłum, nie uzbrojonych w karabiny żołnierzy, ale rozmiłowanych czcicieli Maryi z różańcami w dłoniach. Zgromadzili się oni w czterech różnych miejscach na obrzeżach miasta. W południe rozpoczęli równoczesny marsz do Miejskiego Centrum Sportowego, gdzie odbywał się Zjazd. Zgromadzenie się wszystkich na Zjeździe zajęło dwie godziny. To był ogromny tłum – konserwatyści szacowali go na 50 tyś. osób. Całe Centrum było wypełnione ludźmi, których twarze zwrócone były ku usytuowanemu w centrum obrazowi Matki Bożej.
Następnie odmówiono różaniec, który nadawany przez głośniki i emitowany na falach radiowych pozwolił złączyć się we wspólnej modlitwie całej archidiecezji. Poruszające serca rozważania wypowiadane były ustami człowieka świeckiego, biskupa oraz samego arcybiskupa. Ten ostatni skierował wezwanie, aby ludzie postanowili odmawiać codziennie różaniec. W odpowiedzi na każde z jego pytań wybuchał entuzjazm, a przez tłum przewalał się huk: "Tak".
To był najważniejszy punkt Zjazdu. Podjęto na nim decyzję, nie tylko indywidualną, ale wspólnotową: różaniec pozostanie na zawsze w sercach ludu, wśród jego rodzin i w jego domach. Dwa dni później, kiedy coraz głośniej mówiono, że rebelianci posuwają się w kierunku Davao City, usłyszeliśmy, że powrócili do koszar. Różaniec ocalił miasto.
Według zebranych na miejscu danych ocenia się, że w wielu parafiach około 70% rodzin złożyło zobowiązanie do codziennej modlitwy różańcowej. Kilka parafii prosiło o przedłużenie okresu deklaracji z powodu potyczek toczących się na jej terenach. Rodziny opuściły bowiem wioski, w których mieszkały. Sytuacja do dziś pozostaje nie zmieniona, ale nawet w ośrodkach ewakuacji odmawia się wspólny różaniec. Rzecz znamienna, że również w takich chwilach widać, jak Bóg sam przejmuje kierownictwo Krucjaty…
Jeszcze bardziej poruszające są nadprzyrodzone owoce Krucjaty:
apostolska solidarność i pogłębiona wspólnota wszystkich pracujących na rzecz Krucjaty, ofiarne miłosierdzie i cierpliwość będąca wynikiem miłości do Boga i Matki Najświętszej, wewnętrzna radość i zadowolenie z uświadomienia sobie faktu, że każdy ma do spełnienia misję w rodzinie i w sąsiedztwie, wreszcie modlitwa skupiona na Chrystusie przez rozważania tajemnic różańca świętego.
Krucjata Różańcowa ma wielkie poparcie biskupów. Kardynał 0’Connor z Nowego Jorku powiedział o o. Peytonie: "Rzeczy przychodzą i odchodzą jak mody, tymczasem o. Peyton pozostaje. Broni on mocno tego, co najgłębsze i najprawdziwsze w wierze, podczas gdy inni angażują się powierzchownie w formowanie elit i próby kontrolowania kierunku, w którym zmierza Kościół. Może się wydawać, że praca o. Peytona nie ma nic wspólnego z aktualnymi sprawami Kościoła. Tymczasem jego dzieło i mądrość przetrwają, są bowiem oparte na wierze, a nie na płytkim elitaryzmie".
Podobne słowa wyrażające poparcie dzieła o. Patryka wypowiadali wielokrotnie także inni biskupi. Irlandzki bp Conway pisał w swym liście pasterskim: "Nie stańmy się pokoleniem irlandzkich rodziców, którzy zapomnieli o różańcu. Nie patrzmy na różaniec jako na zwykłe powtarzanie tych samych stów. Ceńmy go i traktujmy jako modlitwę ewangeliczną, w której kontemplujemy życie Jezusa Chrystusa".