Powiem szczerze, że Różaniec kojarzy mi się z babcią. Ale z moją i to raczej: prababcią. To właśnie ona po raz pierwszy nauczyła mnie modlić się na Różańcu.
Miałem wtedy chyba 7-8 lat. Pewnego dnia, mam ten obrazek przed oczami do dziś, moja babcia siedziała u siebie w mieszkaniu przy oknie i cos tam trzymała w dłoniach. Oczywiście spytałem: co to takiego. I wtedy po raz pierwszy wziąłem ten drewniany, ciemnobrązowy, wymodlony przedmiot do rąk. Popatrzyłem wtedy dokładnie na ten Różaniec i spytałem babci: skąd wie, jakie modlitwy ma odmawiać? (szukałem czy jest cos napisane na paciorkach :-)). I wtedy babcia wytłumaczyła mi jak należy się modlić na Różańcu, jakie modlitwy odmawiać.
Nie oznacza to, ze od razu zacząłem odmawiać Różaniec. Najpierw Maryja wzięła mnie do Swojej szkoły. Uczyłem się kochać Różaniec poprzez kilkakrotne w tygodniu odmawianie go, które na początku mnie nudziło. Ale to chyba atrybut każdej dobrej szkoły, gdzie pewne ważne rzeczy powtarza się do znudzenia. Uczyłem się rozważania poszczególnych tajemnic. Uczyłem się odczytywania Bożych odpowiedzi na moje pytania. Właśnie w czasie odmawiania tej modlitwy otrzymuję najprostsze odpowiedzi na moje, nie zawsze proste, pytania.
Nie pamiętam kiedy pokochałem Różaniec. Nie pamiętam też kiedy zacząłem odmawiać go regularnie ale było to chyba na początku szkoły średniej.
Odtąd Różaniec towarzyszy mi wszędzie. Zawsze nosze go przy sobie i codziennie używam. Rożne miąłem różance: ten od I Komunii, drewniane… Teraz mam otrzymany od Ojca Świętego w Roku Jubileuszowym. Wierzę, że Różaniec jest silnie powiązany ze świętością osoby, która go pobłogosławiła. Tak zresztą naucza Kościół.
Od wielu lat staram się odmawiać te Modlitwę codziennie. Przynajmniej jedna cześć. Nie jeden już raz Różaniec pomógł mi w sposób cudowny w życiu. Czuję, że modlę się tak, jak chce Bóg mając w ręku Różaniec. To przecież Jego Matka ukazuje nam się z Różańcem w dłoniach.
Życzę każdemu, aby pokochał Różaniec. Jest to miłość z wzajemnością.
ks. Radosław Pawłowski
www.pawlowski.dk